2007/09/26

G unit





A w szkole mamy pierwsze zadania. Takie zdjecia trzeba bylo zrobic a pozniej na ich bazie plakat zwiazany z typografia.
Londyn sam w sobie calkiem spoko. W szkole ledwo sie odnajduje (moj kierunek ma na pierwszym roku okolo 100 osob) ale Londyn sam w sobie jest okej. Nie czuje sie tutaj specjalnie obco, wrecz zaczyna mnie dopadac "codziennosc", nie dziwia mnie juz niektore widoki, przestaje slyszec syreny karetek pogotowia i policji, przyzwyczajam sie do skokow cisnienia pomiedzy stacjami metra.

2007/09/19

Value.

Jednego nie moge zarzucic lodowkom w Tesco (a nawet lodowce w miejscu mojego tymczasowego zamieszkania). Ze zle dzialaja. Dzialaja wysmienicie.
Odkrywam rowniez zalety kupowania wszystkiego (od chrupek po ser edam) w barwach Tesco. Niech zyja szpinak (90p za paczke wielkosci polowy mojego korpusu) i wino czerwone z przeceny 50% (3,50 Funta). Oby zyli dlugo i szczesliwie.

2007/09/17

Dzien na nienajlepszej dzielnicy.








Zdjecia ukazuja wizyte w pralni (4 funty) oraz szycie koldry. Zdjecia nie ukazuja wizyty w lokalnych sklepach (tureckich i jednym polskim) oraz kilku godzin obdzwaniania agencji i landlordow. Bez skutku.
Zeby nie bylo nudno - po raz pierwszy bylem swiadkiem kradziezy w sklepie spozywczym; W drodze powrotnej z centrum wszedlem sobie do sklepu po ryz basmati (calkiem tani w porownaniu z warszawskimi cenami). W pewnym momencie zrobilo sie zamieszanie, ped powietrza, ktos wybiegl a sprzedawca zaczal krzyczec cos w swoim ojczystym jezyku do drugiego ekspedienta. Obaj wybiegli za tym trzecim, po 5 sekundach do poscigu dolaczyl sie radiowoz na sygnale. Po krotkiej chwili do sklepu wrocil jeden ze sprzedawcow. Na pytania zaciekawionej klientki (smierdzacej starej baby z wielkim dreadem na plecach i w zszarzalych rozowych kapciach udajacych dwie usmiechniete swinki) powtarzal w kolko "black man, black man". Dokonczylem zakupy i wrocilem do domu.

2007/09/14

Woda za 65p.

Zycie w polsce przenioslo sie do londynu. Niby na studia, niby na dluzej. Zobaczymy.
Narazie przylecialem, mieszkam chwilowo u kolezanki na Clapton. Trudno jest znalesc tutaj jakiegos bialego. Przed chwila fasady domow rozjasnily migajace kolory zieleni i blekitu; Pod dom podjechaly dwa radiowozy i dwie furgonetki policyjne. Co kilka minut slychac syreny przejezdzajacej policji i karetek pogotowia.
Odwiedzilismy tez loft na Hackney, pomagalem troche przy przeprowadzce z uzyciem Kazachstanskiego taksowkarza bioracego nasz kurs na lewo (za polowe ceny).
Witamy w europie zachodniej.